Muzyka

20.06.2015

Chapter 5

*Diana's POV*


Siedziałam właśnie na łóżku i znów szukałam dla nas domu. Wszystkie ceny są wysokie, a domy bardzo ładnie urządzone, ale mi nie o to chodzi! Ja chcę tam poczuć się, jak u siebie, a nie jak w zamku. Chcę, żeby moje dziecko było zadowolone i żyło w rodzinnej atmosferze. Ale nie da się tak, jeśli te domy będą takie odpicowane! Niech będzie ładnie, ale z umiarem. Jak już mówiłam: To mieszkanie jest dla naszej trójki za małe. W wigilię się ledwo tutaj pomieściliśmy. Mój chłopak dalej nic nie wie, a poza tym nie ma go znów w domu. Powiedział, że będzie dopiero wieczorem, bo z chłopakami pracują nad nowymi tekstami. Harry mówił mi, że jako tako nie mają gdzie nagrywać, więc także o nich pomyślałam. Zrobię im dodatkowe pomieszczenie na studio.




A wracając do tych domów. Czasami myślę, że lepiej byłoby wynająć ekipę, żeby taki dom zrobiła na życzenie. Niby są jeszcze całe 4 miesiące do porodu, ale to i tak jest mało. Rozejrzę się jeszcze z dziewczynami i to najlepiej teraz, kiedy Harry'ego nie ma w domu. Wzięłam komórkę do ręki, ale w jednym momencie poczułam ruch w brzuchu. Następne było kopnięcie. Odsłoniłam brzuch, po czym się położyłam. Zaczęłam go delikatnie gładzić ręką, a dziecko znów dało o sobie znać.
- Mamusia się bardzo cieszy skarbie. Kop skarbie ile wlezie, mama chce wiedzieć, że jesteś silny... - Powiedziałam, a następnie znów poczułam kopnięcie. Z moich oczu poleciały łzy, a następnie znów sięgnęłam po telefon, który - nie wiem jakim cudem - wypadł mi z ręki. Weszłam szybko w wiadomości, po czym wcisnęłam na nową wiadomość.

Do: Harry <3, Cami ;*, Gemma ;*, Anne <3, Gabriel ^-^

Treść: Kopnęło! Dziecko kopie! Jezu, jaka ja jestem szczęśliwa! Kto się cieszy? :D :*

Nie minęła chwila, a zalała mnie salwa wiadomości.

Od: Gabriel ^-^

Treść: Będę wspaniałym wujkiem :') Cieszę się siostra :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od: Cami ;*

Treść: AAAAAAAAAAAA!!!!!!!! MAMO, ZARAZ BĘDĘ U CIEBIE Z GEMMĄ! NIE RUSZAJ SIĘ, BO DAM PO TYŁKU! p.s: Tak, Gemma jest ze mną i skacze pod sufit :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od: Anne <3

Treść: Skarbie!!! Jejku!!! Nawet nie wiesz, jaka szczęśliwa jestem! Zdrowia i spokoju! Spotkamy się, kiedy będziemy miały czas! :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od: Gemma ;*

Treść: No właśnie! Masz się nie ruszać, bo ciotka klotka popierdziela do ciebie na jednorożcu przez cukierkową krainę. A co na to Harry? A zresztą nie ważne, bo za minutę jestem u ciebie razem z Camille.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No właśnie, a co Harry? Nic. Nie odpisał, ale może jest zajęty pracą. W każdym razie usłyszałam dzwonek do drzwi, przez co poszłam na dół. Ledwo otworzyłam drzwi, a obie się na mnie rzuciły, jak głodny na kromkę chleba. 
- Boże, udusicie mnie pewnego dnia! - Powiedziałam, przy czym również się do nich przytuliłam. Po chwili weszłyśmy na górę do mojego pokoju, a dziewczyny rozsiadły się wygodnie na łóżku. 
- Pokazuj nam tego malucha! - Powiedziała Gemma, a ja im odsłoniłam brzuch, a one obie przyłożyły do niego ręce.
- No dalej mały! Rusz swym ciałkiem! - Powiedziała Cami, a ja zarechotałam. To było bynajmniej śmieszne. Ale podziałało, bo maluch poruszył się ponownie w moim brzuchu. Uśmiechnęłam się, a dziewczyny zaczęły piszczeć! Wariatki.
- A co na to Harry?
- Nie odpisał, ale nie przejmujmy się. Może jest zajęty, Ale mam do was inną prośbę. Pomóżcie mi szukać domu. Nie mogę nic porządnego znaleźć. - Powiedziałam już tym zmęczona, a one się po sobie spojrzały, po czym Gemma zawarła głos.
- Jeśli ten baran sobie myśli, że może cię lekceważyć, to niech lepiej uważa, bo ze starszą siostrą nie wygra, a jeśli chodzi o dom, to jest to pałeczka Camille. - Wypowiedziała się, a ja spojrzałam się pytająco na drugą przyjaciółkę. Ta tylko wzruszyła ramionami z niewinnym uśmiechem.
- Pamiętasz, jak niedawno nam mówiłaś o tym, że szukasz domu? - Przytaknęłam głową, a ona kontynuowała. - No więc też się tym zajęłam i ci powiem, że musisz zobaczyć dwa domy, które sama wybrałam. Było ciężko, ale wyglądają super. Niedaleko nas, duże, fajnie umeblowane, a przede wszystkim nie wybulisz dużo kasy. Zdaj się na Camille, a wyjdziesz z milionem w rękach. - Uniosła przy tym głowę do góry zakładając tym samym okulary przeciwsłoneczne, a ja zaczęłam się śmiać. Ona jest niemożliwa. - Plus jest jeszcze taki, że załatwiłam ci kursy na prawo jazdy u ojca Jack'a. Za chwilę będziesz mieć siedemnaście lat, więc pomyślałam, że ci się to przyda. 
- Wiesz, że cię kocham Camille? - Spytałam, a ta odpowiedziała mi uśmiechem. 
- Ależ oczywiście maleńka, a teraz ruchy, bo lecimy sprawdzić te domy. - Po tych słowach podeszłam do torebki, w którą wpakowałam wszystko, co możliwe. Po chwili zeszłyśmy z dziewczynami na dół, a mnie skusiło, by zadzwonić do Liam'a. Musiałam wiedzieć, że Harry się gdzieś nie szlaja z jakimiś dziwkami. Wyciągnęłam telefon, a następnie wybrałam do niego numer. Odebrał po dwóch sygnałach.

- Hej Diana, co u ciebie?
- Hej Liam, u mnie wręcz cudownie, a teraz powiedz mi, czy jest u was Harry, bo mi nie odpisuje.
- Jest u nas, ale pewnie ma wyciszony telefon, by nikt mu nie przeszkadzał. Chcesz go do telefonu? 
- Eh... Ma szczęście, że u was jest, bo miałam podejrzenia, że poszedł do klubu. Wspomnienia dobijają, ale tak, daj go. - Powiedziałam, a po chwili usłyszałam głos mojego chłopaka.
- Cześć skarbie! Jak się czujesz?
- Witam Harry. Po pierwsze. Masz z powrotem włączyć w telefonie dźwięk powiadomień, bo ja nie mam zamiaru się denerwować, że mi nie odpisujesz. Po drugie. Dziecko mnie dzisiaj po raz pierwszy kopnęło. Przynajmniej to mnie dzisiaj pocieszyło.
- Skarbie, tak się cieszę! A co teraz robisz? 
- Jadę z Camille i Gemmą na zakupy, bo czegoś tam potrzebują, a mnie się samej nudzi w domu. 
- Rozumiem. Jakby coś, to ja będę tak może po osiemnastej w domu. W każdym razie napiszę ci, że już wracam. Nie gniewaj się na mnie misiu.
- Eh... Harry nie gniewam się, ale nigdy więcej, ok? 
- Tak skarbie. To ja kończę, bo Liam już się na mnie krzywo patrzy.
- Okay. Do zobaczenia Hazz. 
- Pa miś. 

Skończyłam rozmawiać, a Gemma się odezwała.
- I co? Żyje tam?
- Jeszcze żyje, ale i tak ma szczęście, że u nich jest. Jakbym się dowiedziała, że poszedł na jakieś dziwki, to bym mu chyba łeb urwała. - Powiedziałam, a one się zaśmiały. Sama się uśmiechnęłam, po czym wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy za wskazówkami Cami do pierwszego domu. Po jakichś dziesięciu minutach drogi dojechałyśmy na miejsce, a mnie szczęka opadła. Ten dom był niesamowity! Nie będę go opisywać, bo zrobienie tego od zewnątrz i wewnątrz zajęłoby za dużo czasu. Jakiś mężczyzna wyszedł z domu, a następnie podszedł do nas.
- Witam piękne panie. Która z was obecnych jest zainteresowana domem? - Zapytał, a ja podniosłam rękę z uśmiechem. Przyjrzał mi się, a ja się uśmiechnęłam. - Pamiętam cię... To ty przewodniczyłaś w naszej walce i pokonałaś Abaddona. - Czyli on też jest aniołem? Jak świetnie się złożyło!
- Był pan tam, jak widzę... - Powiedziałam, a on kiwnął głową z uśmiechem. Nie był dużo starszy. Miał może dwadzieścia pięć lat.
- Owszem. Nie zwlekajmy. Pokażę ci dom, a wtedy sama zdecydujesz, czy go bierzesz. - Kiwnęłam głową, po czym w czwórkę udaliśmy się do czterech ścian.


***

Po dwóch godzinach oglądania tego domu muszę stwierdzić, że jestem pod zachwytem. Jest taki jaki sobie wymarzyłam. Ale został tamten dom. 
- Camille? Pytanie pierwsze. Ten dom jest większy od tamtego? - Spytałam, a dziewczyna udzieliła mi odpowiedzi.
- Stosunkowo tak, ale za to jest wysoki. - Wydałam z siebie jakiś jęk niezadowolenia, ale kontynuowałam.
- Czy ten dom jest lepiej urządzony od tamtego? 
- No trochę lepiej. Wiesz. Osobiście widziałam wszystko tylko ze zdjęć, ale mogę ci powiedzieć, że ja bym wybrała ten. -  Powiedziała, a ja już wiedziałam, że tamtego nawet nie będę brać pod  uwagę. Może to rzeczywiście jest pochopna decyzja, ale nie mam czasu. Zwróciłam się do mężczyzny.
- Mam nadzieję, że pana zadowolę, ponieważ kupuję ten dom. - Powiedziałam, a on się uśmiechnął.
- Nie mów mi pan, bo to postarza. Mów mi Lucas. - Podał mi rękę, a ja z radością ją uścisnęłam.
- Diana, miło mi. - Powiedziałam, a on mówił dalej.
- Też miło cię poznać. No i oczywiście jestem wniebowzięty, że bierzesz ten dom. Cieszę się niesamowicie. Chcesz teraz załatwić interesy? - Zapytał, a ja się uśmiechnęłam.
- Jak ci będzie wygodniej. Dostosuję się. Pytanie, czy mam przelać ci pieniądze na kartę, czy może wolisz gotówką? - Zapytałam.
- Możesz spokojnie kartą. Ufam ci i wiem, że mnie nie oszukasz pani Strażniczko. - Zaśmiał się wesoło, a ja się uśmiechnęłam.
- Czyli dom już jest mój.
- Ależ oczywiście. Jutro na spokojnie podpiszemy wszystkie papiery, a teraz już cię nie zamęczam, tylko podaje ci klucze i znikam. A tak pomiędzy nami, to życzę dużo spokoju pani mamo. - Powiedział z uśmiechem, po czym dał mi klucze, a następnie pożegnał się z nami i wyszedł z domu. Ja, Camille i Gemma nadal podziwiałyśmy dom.
- Powiem wam, że jestem zadowolona. Jest pokój dla dziecka i to przy mojej i Harry'ego sypialni. W piwnicy zrobię chłopakom studio... Będzie świetnie! Jezu Camille dziękuję... - Powiedziałam z zachwytem, a dziewczyna mnie przytuliła. Jest najlepszą przyjaciółką na świecie!
- Nie ma za co skarbie. Jestem szczęśliwa, że mogłam ci pomóc. - Powiedziała, a ja w objęcia wzięłam jeszcze Gemmę. Też jest cudowna i nie mogę o niej zapominać. Tak więc stałyśmy w uścisku, a ja znów poczułam moje maleństwo.
- Znów kopie...
- To cudownie widzieć cię taką szczęśliwą. Oby, jak najdłużej misiu. Ty, Harry i to maleństwo jesteście tego warci. - Gemma zawsze wie, co w danej chwili powiedzieć. Po chwili się od siebie odkleiłyśmy, a dziewczyny się uśmiechnęły.
- Jutro po podpisaniu tych papierów zaczniemy wszystko przenosić. Wiecie co? Nie sprzedam tego starego mieszkania. Moi rodzice ciągle mieszkają u Gabriela, więc przepiszę na nich to mieszkanie. Będą mieli pełny luz. Meble i wszystko zostawię, skoro tu już wyposażenie jest. Zajmę się tylko drobiazgami, a potem zrobi się pokój dla dziecka i studio. - Zamyśliłam się na chwilę, ale szybko wróciłam do rzeczywistości. Po chwili postanowiłyśmy, że już pójdziemy. Było już chwilę po dziewiętnastej, więc podejrzewam, że Harry jest już w domu.

Po niecałych dziesięciu minutach byłyśmy na miejscu, przez co wysiadłam z samochodu, uprzednio żegnając się z dziewczynami. One pojechały, a ja ruszyłam do domu. Drzwi były otwarte, więc bardziej upewniłam się w tym, że Hazz jest w domu. Zdjęłam buty, po czym weszłam wgłąb mieszkania. Nie zastałam Harry'ego w salonie, więc weszłam powolnym krokiem do jadalni i doznałam szoku. Pięknie przystrojony stół, w całej jadalni tylko świeczki, porozsypywane płatki róż, drogie wino, kolacja, no i oczywiście Harry. Popatrzałam się na niego szczęśliwa, a on do mnie podszedł. Złapał mnie w tali, po czym przyciągnął do pocałunku. Był on taki magiczny i perfekcyjny... Tylko mój Loczek tak potrafi i za to go kocham.
- Zapraszam panią mojego serca, na niezapomniany wieczór przy kolacji. - Powiedział z tą swoją chrypką, a ja się uśmiechnęłam. Jego chrypka, to jedna z wielu rzeczy, które mnie w nim pociągają. Wziął mnie za rękę i poprowadził do stołu, po czym odsunął dla mnie krzesło. Jaki się dzisiaj romantyczny zrobił... Kiedy już usiadłam, a on przysunął mi krzesło, poszedł na swoje miejsce i zaczęliśmy jeść w ciszy, co chwilę na siebie spoglądając.
- Jesteś przepiękna... - Powiedział zapatrzony we mnie, a ja się zarumieniłam. Dzisiaj jest taki cudowny!
- Miło to słyszeć skarbie... - Powiedziałam, po czym złączyłam na chwilę nasze ręce. Po prostu magiczna chwila.
- Będziesz to słyszeć jeszcze długi czas kochanie. - Powiedział, po czym wstał, a ja patrzałam na niego uważnie. Podszedł do mnie, przez co odwróciłam się do niego przodem. Uklęknął przede mną, a następnie pocałował moje dłonie. Nie wiedziałam z jakiej okazji klęczy, ale nie przerywałam mu, bo ta chwila wydała mi się bardzo poważna.
- Diano. Jesteś kobietą, przy której znalazłem szczęście, spokój, pogodę ducha i zaspokojenie. Nie wytłumaczę ci, w jaki sposób na mnie działasz, ale mogę ci szczerze i prosto z serca powiedzieć, że jesteś i zawsze będziesz jedyną kobietą, która jest w moim sercu. Wciąż nie mogę uwierzyć, że nasza rodzina się powiększy. Nawet nie wiesz, jaki jestem z siebie dumny, że do tego doprowadziłem. W moich oczach jesteś najpiękniejszą, najbardziej wartościową kobietą, i przede wszystkim kobietą, która zasługuje na wszystko, co najlepsze z mojej strony. Wiem, że w niektórych momentach zawiodłem cię i nie było kolorowo, ale wiedz, że każda sekunda, minuta, godzina, dzień, czy nawet tydzień były czasem straconym i bez wartości, ponieważ nie było mnie przy twoim boku. Wiedz, że żałuję swoich czynów za te wszystkie chwile, w których płakałaś, zamartwiałaś się, czy nawet denerwowałaś. Wiedz też, że kocham cię bezgranicznie i nie potrafię bez ciebie żyć. Teraz również bez naszego synka, lub córeczki. Oboje was kocham i nie pozwolę, by kiedykolwiek coś nas jeszcze skłóciło. Nie jestem wart twoich pięknych łez. Nie jestem ciebie w ogóle wart, ale muszę zadać to pytanie, bo z miłości do ciebie zgłupieję. - Powiedział, a ja płakałam. Wzruszyłam się, tak bardzo, że nawet nie kontrolowałam moich emocji. Ale pozwoliłam łzom spokojnie lecieć. Mój chłopak sięgnął po coś do kieszonki marynarki, a gdy znalazł, wystawił małe, czerwone pudełeczko przed siebie i bardzo niepewnie znów zaczął mówić. - Diano Farris. Wiesz, że moja miłość do ciebie nie ma końca. Kocham cię jak wariat, dlatego teraz pytam: Wyjdziesz za mnie? - Zapytał i tym samym otworzył pudełeczko. Był tam piękny pierścionek z diamentem. Teraz to już ryczałam. Dosłownie płakałam, co chwila pociągając nosem. Byłam w takim szoku! Nie dotarło do mnie, o co on pytał, ale wiedziałam, o co chodziło. On chce, bym została jego żoną...
- Boże, tak, tak! Tak, Harry, cholera, oczywiście, że za ciebie wyjdę! Tak bardzo cię kocham wariacie... - Rzuciłam się mu na szyję i płakałam w jego ramię. Jeszcze nigdy taka szczęśliwa nie byłam. On mi się właśnie oświadczył. Mój Harry, z którym przechodziłam te dobre chwile, jak i te złe. Mój Harry, którego kocham ponad wszystko na ziemi i bez którego moje życie byłoby niczym. Chłopak również mnie przytulił. Czułam, że również płakał. Oboje płakaliśmy ze szczęścia.

Po chwili odsunęłam się od niego i podałam mu dłoń, a on włożył na mój palec wskazujący dowód jego miłości wobec mnie.
- Nawet nie masz pojęcia, jaka ulga opanowała moje ciało. Kocham cię... - Powiedział ze łzami w oczach.
- Kocham cię... - Odpowiedziałam, po czym wpiłam się w jego usta. Czułam, jak nas podnosi, po czym bierze mnie na ręce i okręca wokół własnej osi. Piszczę szczęśliwa, a on dalej mnie nie puszcza, tylko idzie - ciągle mnie niosąc - na górę. Nie opierałam się, bo wiem, co się wydarzy. Potem już był tylko raj na ziemi.


Przeczytałaś? >>> Skomentuj! To wielka motywacja do dalszego pisania!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej kochani :D

Mamy rozdział 5!
Nawet nie wiecie, jak się wzruszyłam, jak to pisałam! :*
Po prostu jestem z siebie dumna! 

Mam nadzieję, że rozdział was w pełni zadowolił :D
Czekam na wasze komy!
Możecie również wyrażać swoją opinię, pod hashtagiem:

#AngelicPL

Który znajduje się po lewej stronie bloga! :)

Pozdrawiam i widzimy się w 6! :)

4 komentarze:

  1. ajncioasfychdajbcakjcanbcj *.*
    Ten rozdział >>>>>>>>>>>>>
    Na początku też się bałam o Harry'ego. Dobrze, że nie wpadł mu do głowy jakiś głupi pomysł :)
    A na końcówce to się popłakałam :') To było więcej niż piękne *.*
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
    /@zosia_officiak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *@zosia_official

      PS ciekawe jak H zareaguje na ich nowy dom xd

      Usuń
  2. Awweww jejju nie moge noo to jest cuuuuudowne kochanie *_____* nie wiem jak obrac w to slowa ale wiec ze w skrocie to perfeeeekcyjne *-* uwielbiam takie chwile jeju tak dobrze sie czytalo ze nie zauwazylam ze to juz jego koniec xd nie moge sie doczekac dalej co bedzie i reakcji Harry'ego na nowy dom ;) @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie skomentowałam wcześniej, bo jestem za leniwa. :P

    Powiem krótko: to było cudowne! I takie... wzruszające :3 Mam nadzieję, że będą coraz szczęśliwsi ze sobą!
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń