Muzyka

16.05.2015

Chapter 2

*Diana's POV *


Siedziałam z dziewczynami w tej lodziarni, jakieś dwie godziny. Nadal nie mogę wyjść z podziwu, że będę mieć dziecko. To jest szalone. Jeśli to dziewczynka, to pewnie będzie Darcy, bo Harry nie odpuści. Ale ja też nie zamierzam.
Aktualnie jesteśmy w sklepie z pluszakami i zabawkami. Powiedziałam, że chcę takiego wielkiego misia. Oczywiście dziewczyny się zgodziły, bo stwierdziły, że to całkiem dla mnie normalne. Wybrałam takiego białego na dwa metry. Harry idzie do żyda.



Oczywiście Gemma i Camille rozważały kupienie jakiejś lalki, bo stwierdziły, że mnie paru rzeczy nauczą. Wzięły jakąś lalkę, która miała funkcje interaktywne, a następnie poszłyśmy zapłacić. Kobieta za kasą patrzyła się na nas dziwnie, ale skasowała nam zakupy. Następnie poszłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do mojego i Hazzy domu. Akurat był wolny, bo Harry mi napisał, że podszedł do chłopaków na jakiś męski wieczór. Nie wiem, o co mu czasami chodzi, ale niech się dobrze bawi. Powiedział też, że wróci w miarę o przystępnej godzinie, a jeśli nie, to zostanie u nich na noc. Ledwo dotarłyśmy do domu, a dziewczyny kazały mi się przygotować do nauki.
- Laski, ale ja jestem głodna! Zrobimy to później! - Powiedziałam i poszłam do kuchni. Wyjęłam sobie wczorajsze spaghetti, po czym odgrzałam sobie w mikrofalówce. Była to serio duża porcja, ale nie zwracałam na to uwagi. Po pięciu minutach już się zajadałam, a dziewczyny zaprosiły mnie do salonu. Moja łaskawość nie ma końca. Usiadłam na sofie i poświęciłam im swoją uwagę.
- Dobra Diana. Jak wiesz, za dziewięć miesięcy urodzi się mały bobas, a ty nie masz żadnego doświadczenia w wychowywaniu dziecka. Trzeba cię więc nauczyć. Po pierwsze. Przygotuj się na nocne wstawanie do dziecka. Taki bobas uwielbia sobie robić z nocy dzień, więc musisz wziąść na siebie tę odpowiedzialność. Czasami dziecko ma kolkę lub gorączkę. Wtedy musisz działać. Na kolkę dziecięcą jest parę technik w internecie, a gorączkę możesz zbić takim syropem, ale już zapomniałam, jak się nazywa. W każdym razie masz zadanie, by się tego dowiedzieć. Po drugie. Dziecko trzeba karmić. Nie robisz tego za pomocą butelki, tylko masz od tego swoje piersi. Zbiera się w nich mleko, które dziecku do życia jest niezbędne. Z czasem przerzucasz się na butelkę, ale to już sama będziesz wiedziała kiedy. Po trzecie. Musisz wiedzieć, jak poprawnie trzymać dziecko na rękach. Jeśli masz obie ręce wolne, to jedną przytrzymujesz głowę dziecka, a drugą jego pupcię. Weź wszystko na poważnie, bo to ci się przyda. Kiedy wolną masz jedną rękę zrób tak, byś trzymała i głowę i pupcię dziecka na jednej ręce. Pamiętaj też, by było stabilnie i bezpiecznie. Po czwarte. Kiedy zbliża się pora spania, a jest to osiemnasta, ewentualnie dziewiętnasta, pamiętaj, że musisz dziecko przed snem wykąpać, wysmarować oliwką, ubrać pieluszkę no i śpioszki. Potem wsadzasz je do łóżeczka i włączasz jakieś kołysanki. Dziecko zasypia i jest trochę spokoju. Po piąte. W dzień dobrze jest wychodzić na spacery. Nawet teraz przed urodzeniem powinnaś sobie chodzić na spacery. Ale kiedy już urodzisz, to dziecko ubierasz do pogody, a następnie wkładasz je do wózka, lub bierzesz na ręce i idziesz z nim na spacer. Dziecko poznaje wtedy świat i szybciej zasypia... - No to Gemma pojechała po całości. Jak nie uświadamiała mnie tą lalką, to pokazywała różne inne rzeczy. Takiego monologu w życiu nie słyszałam! Ale każda jej rada, to dobra i wartościowa rada. - Nie wiem, co ci mogę jeszcze powiedzieć...
- Gemma! Błagam cię! Na pierwszy raz, to i tak dużo. Mam jeszcze tyle miesięcy, by zapoznać się z każdą rzeczą, która tyczy się mojego malucha! I dziękuję, bo wielu rzeczy nie byłam świadoma. - Powiedziałam, a ona się ciepło uśmiechnęła. Camille chwilowo nie było, bo w trakcie monologu Gemmy, wyszła z Candy, więc byłyśmy na razie we dwie. Gemma się przy mnie dosiadła i zaczęła ponowną rozmowę.
- Masz zamiar powiedzieć Harry'emu? - Spytała, a ja się zastanowiłam.
- Nie wiem Gemma... - Powiedziałam, ale widząc jej minę, naprostowałam swoją wypowiedź. - To znaczy powiem mu, ale w swoim czasie. Nie chce teraz mu mówić, bo się trochę boję. Obiecaliśmy sobie, że z tym zaczekamy. A teraz co? Wejdzie do domu, a ja powiem: "O! Hej Harry! Chcesz wiedzieć nowinę? W ciąży jestem! Cieszysz się?". Po prostu się boję jego reakcji. Dla mnie to za wcześnie na tę ciążę, ale nie zamierzam być bez serca i najzwyczajniej w świecie zabić swoje dziecko, albo je oddać. To by było okrucieństwo. Nie potrafię tak... - Powiedziałam, a Gemma mnie przytuliła. Kochana jest. - Ponad to boję się, że powtórzy się jakaś sytuacja podobna do tych niedawno. Boję się, że nie dotrzymam tego ciężaru. Jestem za to maleństwo odpowiedzialna. Po prostu się boję, że je stracę, przez to, że nie będę mogła go obronić. - Powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza. Gemma mnie jedynie mocniej przytuliła.
- Będzie dobrze. Nic się takiego nie stanie. Urodzisz je i wychowasz na wspaniałe dziecko. Nie wolno ci w to wątpić. Powinnaś być ostatnią osobą z takimi myślami. Nie zadręczaj się już. - Powiedziała, a ja tylko skinęłam głową. Postaram się. A przynajmniej będę próbowała. Usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają, a przez nie wchodzi Camille z Candy i jeszcze Anne. Skąd ona tu się wzięła?
- Cześć skarby! - Powiedziała, a ja się uśmiechnęłam. Jak dobrze, że jeszcze nie wie o ciąży. Boję się jej reakcji. W końcu mam tylko szesnaście lat, nie?
- Cześć Anne. - Powiedziałam.
- Hej mamo! Co tu robisz? - Gemma zawarła głos, a Anne zdążyła nas już ucałować w policzki.
- A tak wpadłam, bo nie miałam nic do roboty w domu. - Powiedziała, a ja się zamyśliłam.
Jakie by były plusy, jeśli bym jej powiedziała? Sama nie wiem. Może to przyjąć dobrze, ale też nie musi. Boże, czemu musiałam wdepnąć w to bagno!
- Halo? Ziemia do Diany! - Usłyszałam głos Camille i oprzytomniałam. Spojrzałam się po nich, a one patrzyły na mnie ze zrozumieniem, tylko Anne nie wiedziała, o co chodzi.
- Kochanie, czemu jesteś taka zmartwiona? Harry coś zrobił? - Anne spytała, a ja szybko zaprzeczyłam.
- To raczej nie z jego powodu. To, czego się dowiedziałam u lekarza było powodem do mojej radości, jak i smutku. - Powiedziałam, a ona zmarszczyła brwi. Czuję długą rozmowę...
- A co dokładnie powiedział? Jesteś chora? - Spytała, a ja jedynie zaprzeczyłam. Spojrzałam się na Gemmę i szukałam ratunku, a ona go wybadała.
- Mamo, słuchaj... Byłyśmy z Dianą u tego lekarza i z pozoru wszystko jest idealnie. Jest zdrowa, jak ryba. Ale jest jeden problem. Za jakiś czas będziesz babcią. - Gemma skończyła, a ja w duchu modliłam się, by Bóg był dla mnie łaskawy i żeby Anne przyjęła to dobrze.
- A dlaczego sprawę stawiasz za problem? Należy się raczej cieszyć. Może Diana nie jest pełnoletnia, ale na pewno będzie świetną mamą! - Powiedziała, a następnie obróciła się przodem do mnie. - Kochanie, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę! Myślałaś już nad imionami?
- To trochę za wcześnie by o tym myśleć, ale tak, myślałam nad tym. Jeśli to będzie córka to Cassie, Clara lub Darcy, a jeśli syn to Adrian lub Mike. - Powiedziałam, a ona się ucieszyła.
- Śliczne imiona. Harry wie? - Spytała, a ja westchnęłam.
- Nie, nie wie. Na razie nie chcę mu mówić. Jest u chłopaków na jakimś męskim wieczorze. Niech się dobrze bawi. Potem mu wywrócę życie do góry nogami. - Powiedziałam, a one spojrzały po sobie w trosce.
- Kochanie, skąd ta pewność, że wywrócisz mu życie do góry nogami? Może on się ucieszy? - Anne zasugerowała, a ja przez sekundę widziałam ucieszonego Harry'ego z wiadomości o dziecku. A dlaczego sekundę? Bo reszta zajmowała, myśli o Harry'm, który wyjdzie z domu i mnie z tym zostawi. Nie zniosłabym tego ponownie.
- Może się ucieszy. Ale nie mam pewności.  Chcę, żeby dziecko trochę urosło. Będę bardziej ostrożna. Tylko, Boże, daj mi do tego siłę. - Powiedziałam, a one się do mnie przytuliły. Wszystkie trzy mnie obejmowały, a mi powoli brakowało powietrza. Zaczęłam się wiercić, a one się szybko odsunęły. Złapałam oddech i się do nich uśmiechnęłam. Nagle przed oczami stanął mi mój ojciec i matka. Boże, im też muszę powiedzieć! Zajęczałam bezradnie, a one nie wiedziały, o co chodzi.
- Moi rodzice też nie wiedzą o ciąży. A co lepsze dzisiaj rozmawiałam z moją mamą na ten temat i powiedziała, że mam się z ciążą nie spieszyć, a tu nagle niespodzianka! Jestem w ciąży. Jak ja im to powiem... - Załamałam się już totalnie. Anne i dziewczyny tylko po sobie spojrzały ze współczuciem.
- Nie panikuj Diana. Czuję, że Harold tak tego nie zostawi. - Camille wtrąciła się do rozmowy.
- A tylko by spróbował! Sprałabym mu tyłek, aż by piekło! - Powiedziała z udawanym przejęciem Anne, a ja się zaśmiałam.
- Dobra dobra. Dziękuję wam za wszystko. Tobie Gemma za te rady. Tobie Anne za to, że zaakceptowałaś to maleństwo, a Camille za to, że tu dla mnie jest choć wiem, że ma spotkanie z własnym chłopakiem za dokładnie pięć minut. - Powiedziałam, a ona zbladła. Zaczęłam się śmiać razem z Gemmą i Anne z jej sklerozy. Szybko mnie ucałowała po policzkach tak samo, jak Gemmę i jej mamę, a następnie wybiegła z mojego domu szybciej niż zazwyczaj. Po chwili przestałam się śmiać i głośno westchnęłam.
- Eh... No to my też będziemy się zbierać. - Gemma wzięła głos, a ja się uśmiechnęłam. - I pamiętaj kochana! My się niewiarygodnie cieszymy! - Powiedziała i mnie do siebie przytuliła. Po niej w ramiona wzięła mnie Anne i powiedziała, że od początku chciała,  bym to ja była matką jej wnuków. Nie obyło się bez tej jednej pamiętnej łezki. Po chwili zostałam sama. Wzięłam mojego nowego misia i się w niego wtuliłam. Zaczęłam rozmyślać nad tym dzieckiem. Ciekawa jestem, jakie będzie miało oczka, włosy, będzie bardziej podobne do Hazzy, czy raczej do mnie? Eh... Tak bardzo się cieszę. 
Leżąc tak i myśląc, przyszła mi do głowy jedna rzecz. Skoro ja jestem aniołem, a Harry człowiekiem, to czym będzie nasze dziecko? To będzie zadziwiające. Jestem Strażniczką, a Strażniczki to tak jakby ponad anioły... Wstałam gwałtownie i złapałam mój telefon, gdzie weszłam na przeglądarkę i wpisałam: "dzieci aniołów". Powinno coś wyskoczyć. Poczekałam chwilę, a przeglądarka dała mi wyniki swojej pracy. Pierwszy link to był: "Nefilim".
- Dobra... Sprawdźmy to... - Powiedziałam, po czym weszłam w link. Otworzył mi się artykuł na Wikipedii. Zaczęłam czytać, ale to co przeczytałam, z niczym się nie zgadzało! Ten artykuł mówi, że Nefilimy to dzieci Upadłych... Są wielkie na przynajmniej trzy metry lub większe. To chyba jakiś żart. Ja nie sprzeciwiłam się Bogu! Nie jestem Upadłą! Moje dziecko nie urodzi się olbrzymem! Będzie normalnego wzrostu! 
Wyłączyłam telefon i rzuciłam go na ławę. Tylko się zbulwersowałam przez to. Wzięłam do ręki pilota, a następnie zaczęłam skakać po kanałach. Zrobiło się ciemno i było po osiemnastej. Zostawiłam na jakiejś bajce. Bodajże SpongeBob'ie. Powiedzieli, że jest teraz jakiś maraton z tą bajką, więc czas mi jakoś zleci. Podeszłam do lampki i włączyłam ją, a następnie poszłam do kuchni i wzięłam sobie kiść bananów. Nic nie poradzę, że mam zachcianki już po trzech tygodniach. Wróciłam do salonu, po czym usiadłam na sofie i zagłębiłam się w bajkę. W pewnych momentach była idiotycznie śmieszna, więc nie było mowy, żebym się nie śmiała. 
Zanim się obejrzałam była dwudziesta druga. Ziewnęłam i posądziłam, że najlepiej będzie, jak się już położę spać. Podniosłam się z sofy i w tym samym czasie usłyszałam, jak drzwi frontowe się otwierają. Spojrzałam się w przedpokój, a Harry się właśnie rozbierał z kurtki i butów. Nie, nie ma mowy, że teraz mu powiem o ciąży. Nie ma mowy. Wzięłam kolejnego banana i udawałam, że maraton SpongeBob'a jest ciekawszy niż wszystko inne. Kiedy tak zawzięcie patrzałam się na ekran, poczułam ugięcie sofy zaraz tam, gdzie siedziałam. Spięłam się momentalnie, bo wiedziałam, że nie jestem jakoś specjalnie dobra w kłamaniu. Ale zaraz... Ja nie skłamię. Jedyne co zrobię to zatuszuję prawdę na jakiś czas.
- Hej skarbie, jak było u lekarza? - Spytał, a ja chciałam się powiesić. 
- Hej Hazz... U lekarza dobrze. Powiedział, że to zatrucie. Nic poważnego. - Uśmiechnęłam się lekko, ale wciąż patrzałam się tępo w telewizor. 
- Diana? Czego mi nie mówisz? - Zapytał, a ja myślałam, że gorzej być nie może! Co mu odpowiem? Spojrzałam się na niego z udawanym zdziwieniem.
- Wszystko ci mówię. Czemu pytasz... - Powiedziałam, a on podniósł brew. 
- Wiesz... Ten miś i interaktywna lalka robią swoje. - Powiedział, a ja zbladłam. Jak się domyśli to po mnie. Ten dzidziuś będzie moim największym skarbem, ale i przekleństwem, jeśli mnie Harry zostawi. 
- Ach! Camille i Gemma je kupiły i zostawiły u mnie. Sama nie wiem, po co. - Zaśmiałam się nerwowo, a Harry zmarszczył brwi. Niech się nie domyśli, niech się nie domyśli, niech się nie domyśli...
- Diana? Czy ty ukrywasz przede mną jakiś istotny fakt? Bo wiedz, że jeśli to jest naprawdę istotne, to powinienem wiedzieć. Tak więc, co ma znaczyć to wszystko? - Czułam jak się pocę. To jest straszne. Taki stres nie jest dla mnie dobry. Boże... Dobra! Niech się dzieje wola nieba, powiem mu.
- Bo widzisz... Byłam u tego lekarza i on powiedział, że jestem całkowicie zdrowa. Wymioty są naturalne, tak samo, jak wszelkiego rodzaju bóle. Ale jestem pewna, że nie jesteś gotowy na tę wiadomość. Zniszczy ci jedynie życie... - Powiedziałam wyczerpana, a on zmarszczył brwi. Jestem pewna, że myślał, co mi może dolegać. No i nie myliłam się. Po chwili zrobił wielkie oczy, a ja szykowałam się na najgorsze.
- Jesteś w ciąży?! - Powiedział w szoku, a ja się właśnie mentalnie powiesiłam. Koszmar po pięknym śnie.
- Tak Harry. Trzeci tydzień... - Powiedziałam, a on gwałtownie wstał. Przestraszyłam się, bo wiem, że w nerwach może zrobić wszystko. Sama musiałam się przygotować, by się obronić. Przynajmniej to mogę zrobić dla mnie i dziecka. Harry krążył niespokojnie po salonie, ciągnąc się za włosy i zaciskając szczękę. W końcu spojrzał się na mnie, a ja widziałam w jego oczach złość, bezradność i smutek.
- Jak ty sobie to wyobrażasz?! - Wysyczał, a ja się zdenerwowałam. Jak on może być na mnie zły? Sama z siebie w ciążę nie zaszłam!
- Nie! Jak ty sobie to wyobrażasz! Trzeba było ze mną nie uprawiać seksu trzy tygodnie wcześniej na tej sofie bez gumki! To jedynie twoja wina, że teraz skazałeś nas na dziecko... - Powiedziałam, a on warknął i poszedł do kuchni. Nie poszłam za nim, tylko z powrotem usiadłam na sofie. Nawet nie wiem, kiedy z niej wstałam. Znów rozbolał mnie brzuch i głowa, ale starałam się to zniweczyć. Bałam się, że właśnie przez takie incydenty z Harry'm stracę dziecko. Nie licząc tych innych rzeczy, które mogą się do tego przyczynić. Głaskałam swój brzuch i tym samym wysyłałam ciepło, które powstrzymywało ból. Nie wiem, czy każda kobieta tak ma, ale ja zostanę matką wcześniej, niż tego rzeczywiście chciałam. Harry wrócił do pokoju i usiadł po drugiej stronie sofy. Nawet mi się nie przyglądał, ale ja nie spuszczałam go ze wzroku.
- Co teraz zrobimy? Wiesz jakie to niebezpieczne? Nie wiesz, co się może zdarzyć... - Powiedział cicho, a ja wiedziałam, że się uspokoił. Moje nerwy minęły, a po chwili ból ustąpił.
- Wiesz, jaka wielka była moja radość, kiedy zobaczyłam tą małą kuleczkę na monitorze? Nie miała granic. Ja wiem, że ty też się cieszysz. Gdzieś tam w głębi twojego serca, kryje się ta radość, ale przyćmiewa ją strach. Harry, wiesz, że to maleństwo potrzebuje taty. Nie mogę zostać z tym sama. Kocham cię, jak wariatka i dlatego cię potrzebuję. - Wyszeptałam, po czym zbliżyłam się do niego. Wzięłam jego dłoń w swoją i zaczęłam całować knykcie chłopaka. W końcu wtuliłam się w jego dłoń i pocałowałam jej wewnętrzną stronę. - Pokochałam je od momentu, kiedy je zobaczyłam. Jeśli to będzie dziewczynka, to damy jej na imię Darcy. Tak, jak zawsze chciałeś. Nie musimy się przejmować kosztami. Są nieograniczone. Wystarczy trochę ciepła i miłości z naszej strony, a wtedy wszystko przejdziemy. Nawet najgorszy koszmar. - Powiedziałam, a on uraczył mnie swoim spojrzeniem. Wiedziałam, że nie jest do końca przekonany do tej całej sytuacji.
- Nie chcę popełniać tego samego błędu, co wcześniej. Nie zostawię cię, ale przyrzeknij mi, że nic takiego się nie wydarzy, przez co cię stracę choćby na jeden dzień. - Powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- Nic się takiego nie wydarzy. Postaramy się o to oboje. Teraz jesteśmy rodziną. - Pocałowałam go w policzek i się do niego przytuliłam. Boże, daj nam siłę, by wytrwać w spokoju te kilka miesięcy...


Przeczytałaś??? >>> Skomentuj!!! :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeej moi kochani! <3

Chciałam wam powiedzieć, że strasznie się cieszę, że wpadłam na właśnie ten pomysł z ciążą. Różne rzeczy się dzieją na świecie, nie? :D

A teraz do rzeczy :) 
Jak myślicie? Bóg będzie tak łaskawy i da im tę siłę do przetrwania? :)

Eh! No dobrze. Widzimy się w rozdziale 3! ^-^
Cieszę się, że mogę kontynuować Unearthly - Angelic :) 
KC i do zobaczyska! <3

5 komentarzy:

  1. Spaghetti jest dobre w każdych ilościach! Tak jak Spongebob! <3
    Diana ma jeszcze czas, żeby się wszystkiego nauczyć. :)
    Harry mógł chyba lepiej zareagować, ale przyznaję, że uniknął skopania przeze mnie tyłka. Mam nadzieję, że sobie poradzą.

    Czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział !
    Myślałam że reakcja Harry'ego będzie trochę inna, i na początku trochę się przestraszyłam tego jak zareagował. Ale koniec końców jakoś się uspokoił :)
    Cieszę się, że mama Hazzy się ucieszyła, Diana będzie miała u niej wsparcie :)
    Życie na pewno będzie miało dla nich jakieś przeszkody, ale mam nadzieję, że nie dadzą się pokonać i wszystko będzie dobrze :)
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) /@zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwww cuuuuudownie jeju jak dobrze ze ja kobietki wspieraja i jej tak pomagaja az milo chcialabym miec tez kiedys takie wsparcie,co do reakcji Harry'ego szczerze sie nie zdziwilam bo wydawalo mi sie ze tak bedzie ale dobrze ze sie uspokoil i teraz tylko niech ona donosi i beda wspanialymi rodzicami :* swietny rozdzial skarbie i czekam na nastepny :33 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie zapraszam do zapisania się do nowego spisu!
    www.ewidencja-opowiadan.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdecznie zapraszam do zapisania się do nowego spisu!
    www.ewidencja-opowiadan.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń